W trakcie zwycięskiej odsieczy wiedeńskiej w 1683 roku miała miejsce niesamowita historia. W celu sprawdzenia terenu, czy nadaje sie do szarży dla masy kawalerii polskiej, Jan III Sobieski wydał rozkaz próbnej szarży.
Podjazd ten miał sprawdzić czy przeciwnik nie przygotował jakiś niespodzianek, na przykład wilczych dołów lub innych przeszkód uniemożliwiających skuteczny atak. Ponad 100 konnych pod dowództwem Zygmunta Zbierzchowskiego ruszyło w kierunku oddalonych około 400 metrów turków.
Husarze przełamali pierwsze szeregi tureckiej jazdy, lecz utknęli na następnych. Sprawnie zawróciwszy, chorągiew ruszyła z powrotem, tracąc 54 żołnierzy.
Pozornie tylko bezsensowny atak Zbierzchowskiego wykazał jednak, że szarża jest możliwa.
W czasie szarży szyk natrafił na przeszkodę, która spowolniła atak. Rotmistz chorągwi pancernej Andrzej Modrzewski, który sam zgłosił się na ochotnika, nie czekając na husarię ruszył sam na wroga.
Zostawiając włócznię w ciele przeciwnika, po wystrzeleniu z obydwu pistoletów, chwycił za szablę.
Szabla jednak nie mógł dosięgnąć wroga z włoczniami. Nim nadciągneła husaria poległ.
Mając aż 95 lat w bitwie brał udział także Wojciech Rubinkowski. Służył w wielce zasłużonej chorągwi husarskiej królewicza Aleksandra Sobieskiego.
Stary husaż w trakcie samobójczej szarży został dwukrotnie ranny, mimo to przeżył i powrócił do domu. A gdy dodamy fakt, że tenże Wojciech Rubinkowski spłodził syna mając lat 80, to podziw dla sił witalnych tego husarza sięgnie zenitu.